0.00zł
0 items
Udostępnij
Od wielu lat słyszymy, że słońce jest niebezpieczne i że opalanie nie służy naszemu zdrowiu, a promieniowanie słoneczne powoduje raka. Ale czy na pewno taka jest rzeczywistość?
Okazuje się, że nie do końca. W przestrzeni medialnej słońce jest demonizowane, jako coś bardzo szkodzącego naszemu ciału. To prawda, że słońce na pewne aspekty naszego organizmu i funkcjonowania szkodzi, ale jednocześnie na inne pomaga. Jeśli spojrzymy na bilans, to on jest według obecnej wiedzy na korzyść korzystania oczywiście rozsądnego ze słońca, a nie jego unikania.
Najpierw kilka słów na temat negatywnego wpływu słońca na nasze ciało:
Teraz przejdźmy do pozytywów:
Wszystkie badania mówią o mniejszych ryzykach, nie o gwarancjach.
Poza tym według WHO:
Czy to już trochę Wam rozjaśnia sytuację?
Pierwszy wniosek, jaki się nasuwa jest taki, że nowotwory skóry nie są takie groźne w porównaniu do innych. Rocznie mamy 1,5 miliona przypadków nowotworów skóry i 2 miliony przypadków raka jelita grubego. I na nowotwory skóry umiera 120 tysięcy osób, a na raka jelita grubego aż 900 tysięcy.
Choć nowotwory skóry kojarzą nam się tylko i wyłącznie z czerniakiem, tymczasem to jest tylko niewielki procent z tych nowotworów, a z powodu czerniaka umiera niecałe 70 tysięcy osób.
Ale to nie wszystko, bo w badaniach wynika, że jeśli już mamy nowotwór i będziemy wystawiać się rozsądnie na słońce, to rokowania są lepsze niż mając nowotwór i unikając tego słońca. I to niezależnie czy to będzie nowotwór skóry, czy nowotwór jelita grubego, czy inny rak.
Jeśli chodzi o wpływ słońca na naszą urodę, to tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Słońce przyspiesza starzenie skóry. Bardzo często mówi się o fotostarzeniu. Dlatego m.in. na twarzy to starzenie jest bardziej widoczne, czy na szyi, czy na dłoniach, niż na brzuchu, na plecach, czy na klatce piersiowej.
Typowym objawem fotostarzenia jest stworzenie się zmarszczek, wiotczenie skóry, przesuszenie skóry. Ale jeślibyśmy głębiej się zastanowili nad tym. Dużo gorszą z punktu widzenia medycyny estetycznej, niekorzystną cechą nadmiernego eksponowania naszego ciała na słońce jest ryzyko powstawania przebarwień.
Wiotkość, czy z wiotkością skóry jesteśmy w stanie bardzo dobrze sobie poradzić nowoczesną i dobrze wykonaną medycyną estetyczną.
Natomiast, jeśli chodzi o przebarwienia indukowane słońcem, szczególnie u kobiet około 30-50 rokiem życia, gdzie słońce jest tylko pewnym katalizatorem, ale nie jedynym elementem, który odpowiada za te przebarwienia, jest problem. Mianowicie nie ma jednej prostej, uznanej, wytyczonej ścieżki postępowania czy poradzenia sobie z tymi przebarwieniami. To jest jeden z najtrudniejszych problemów estetycznych do skorygowania.
Czy jest więc możliwe korzystanie z dobrodziejstw słońca, i jednocześnie tak zadziałać, żeby nie dopuścić do istotnego fotostarzenia skóry? Okazuje się, że tak, że w tej sytuacji mamy do czynienia z czymś takim, że możemy zjeść ciastko i mieć ciastko. A mianowicie, chcemy przypomnieć, że laser frakcyjny nie tylko odmładza że są pierwsze doniesienia w postaci pierwszych badań, które mówią, że laser frakcyjny zmniejsza ryzyko powstawania nowotworów skóry.
Czyli zastanówmy się, co to oznacza. Że z jednej strony wiemy, że promieniowanie UV zwiększa ryzyko powstawania nowotworów skóry i powoduje fotostaszenie. Z drugiej strony wiemy, że poza tymi nowotworami skóry w sumie nie jest takie groźne. Z trzeciej strony mamy nową wiadomość, że wykonując zabiegi laserem frakcyjnym możemy zmniejszać ryzyko czerniak, a tym bardziej odmładzać skórę.
Czyli jak my możemy postępować? Możemy w tym momencie korzystać ze słońca w sezonie wiosennym i letnim, żeby wykorzystać jego dobroczynne oddziaływanie, ale w sezonie jesienno-zimowym możemy wykonywać zabiegi laserem frakcyjnym i to będzie równoważyło straty i ryzyka!
Oczywiście, czy to się kompensuje, czy to wychodzi z 0,1 do 1, czy 0 do 0, czyli na remis, nie ma na to badań. Niemniej trendy i mechanizmy są rozpoznane i warto z tej wiedzy korzystać!